Recenzja filmu

Win/win (2010)
Jaap van Heusden
Oscar Van RompayIvan
Halina Reijn

Władza pieniądza

Reżyser sprytnie podmienił baśniowe elementy na zjawiska tak naturalne jak pieniądz. W ten sposób powstała rzecz jak najbardziej prawdopodobna, a jednocześnie niezwykła i fantastyczna.
"Win/win" okazał się dla mnie sporym zaskoczeniem. W tym prostym skądinąd filmie Jaap van Heusden więcej mówi o giełdzie i maklerach niż Oliver Stone w "Wall Street: Pieniądz nie śpi". A do tego jest to film bardzo osobisty, będący blisko swoich bohaterów.

Ivan (znakomity Oscar Van Rompay) żyje w świecie jak z "Matrixa". Wszystko jest dla niego łańcuchem liczb powiązanych skomplikowaną siecią relacji, w których   czuje się bezpiecznie i pewnie. Ktoś zauważa jego dar i w ten sposób Ivan zostaje giełdowym maklerem. Szybko okazuje się wschodzącą gwiazdą. Dzięki niemu obroty i zyski firmy osiągają rekordowe wyniki. Ivan powinien być zadowolony, lecz tak nie jest. W jego życie zakrada się niepokój, kompulsja, tragedia.

"Win/win" to przypowieść o tym, jak bardzo trzeba być ostrożnym, igrając z mocami kształtującymi naszą rzeczywistość. Ivan otwarty na potęgę liczb, przez lata w zasadzie niewiele ze swoim życiem robił. Ot, bawił się w zgadywanie kwoty zakupów czy grał w tryktraka. W biurze maklerskim jednak zaczął manipulować siecią liczb. Im bardziej z niej korzystał, tym większą zyskiwał "moc", lecz jednocześnie coraz bardziej stawał się od tej siły zależny. Władza okazuje się tożsama z niewolą. Ivan nie może zasnąć, nie potrafi się odnaleźć, a do tego jest świadkiem wypalania się swojego kolegi z pracy (i sam przyłoży rękę do jego tragedii). Kiedy Ivan spróbuje w spektakularny sposób wykorzystać swą "moc" do zniszczenia swojej pozycji, osiągnie równie spektakularny sukces. Raz opętany, tak łatwo się nie wywinie.

Piszę tu o "mocy", bowiem obraz van Heusdena w dużej mierze bazuje na opowieściach fantasy i horrorach. Reżyser sprytnie jednak podmienił wszelkie baśniowe czy paranormalne elementy na zjawiska tak naturalne jak pieniądz. W ten sposób powstała rzecz jak najbardziej prawdopodobna, a jednocześnie niezwykła i fantastyczna. Efekt końcowy jest naprawdę imponujący.

Dużym plusem filmu jest też główny bohater. Niby jest to postać społecznie wycofana, a jednak nie przypomina typowego autystycznego bohatera, od jakich roi się w kinie. Twórcy wykazali się też niebywałą delikatnością w opowiadaniu o dwóch ważnych relacjach w jego życiu: z kolegą z pracy oraz z recepcjonistką, w której być może się zakochuje.

"Win/win" to zdecydowanie film, na który warto zwrócić uwagę.
1 10
Moja ocena:
8
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones